Ten proces sądowym, w którym biorę udział jako pełnomocnik, związany z zabiegiem mikrodermabrazji z zastosowaniem punktowym kwasu kosmetycznego wzbudził wiele emocji.
Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że kwestionowany zabieg przeprowadzony został na klientce która była w ciąży. Fakt jego wykonania nie został utrwalony w żadnym systemie ani też dokumentacji. Jego skutkiem było poparzenie chemiczne na policzku klientki.
Zaczynając od początku.
Młoda kobieta zgłosiła się do gabinetu kosmetycznego, chcąc usunąć z twarzy wykwit skórny (ropny). Posiadała bon podarunkowy oferowany przez gabinet, który został jej podarowany przez męża. Po przyjściu do gabinetu, przekazała osobie wykonującej zabieg że jest w ciąży, na co usłyszała odpowiedź, że nie jest to żaden problem do wykonania mikrodermabrazji z kwasem kosmetycznym. Klientka, nie mając doświadczenia w korzystaniu z usług tego rodzaju, w pełnym zaufaniu poddała się zabiegowi.
Z klientką nie został przeprowadzony wywiad w kierunku schorzeń, przyjmowanych leków, uczuleń itp., nie została od niej odebrana zgoda na zabieg. Klientce nie została przekazana informacja odnośnie procedury zabiegu, preparatu jaki będzie zastosowany, w tym przypadku informacja miała dotyczyć rodzaju kwasu. Co istotne również, klientka nie został poinformowana o możliwych następstwach i skutkach ubocznych zabiegu, takich jak zaczerwienienie, obrzęk itp. Nic również nie było wiadomym o przekazanej informacji dot. zaleceń pozabiegowych (np. powstrzymaniu się od przebywaniu na słońcu itp.)
W procesie, początkowo pozwana była tylko właścicielka gabinetu, następnie dopozwana również osoba wykonująca zabieg. Jak się okazało, w dacie zabiegu, gabinet nie posiadał ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Właścicielka salonu w odpowiedzi na pozew zaprzeczyła temu jakoby powódka kiedykolwiek miała w jej gabinecie świadczone usługi. Okoliczności tej jednak wprost zaprzeczała korespondencja prowadzona pomiędzy powódka, a właścicielką salonu na komunikatorze Messenger. W korespondencji tej klientka zaniepokojona zmianami na swoim policzku pytała o przyczynę takiej reakcji i prosiła o polecenie jakiegoś środka np. maści która może jej pomóc.
W sprawie powołany został biegły lek. specjalista chirurgii plastycznej. Wydał bardzo ciekawą opinię, która potwierdzała zaistniałą szkodę u powódki i doznane przez nią poparzenie chemiczne w wyniku przedmiotowego zabiegu. Jako że jego opinia i oględziny powódki miały miejsce po ok. 2 latach od zabiegu, ślad po oparzeniu stanowił już tylko minimalną różnicę w odcieniu i gładkości skóry dostrzegalną jedynie z bliskiej odległości. Obciążające jednak dla strony pozwanej było niedochowanie wszelkich standardów i procedur w zakresie braku dokumentacji zabiegowej, w związku z tym nie było wiadomym, co podkreślił biegły:
– z jakiego powodu przeprowadzony był zabieg,
– jakim sprzętem ścierano wpierw skórę (czy był on jednorazowego użytku czy wielokrotnego a w związku z tym czy był sterylizowany)
– jaki środek chemiczny (rodzaj kwasu kosmetycznego) został użyty i w jakim stężeniu.
Spór sądowy jeszcze się nie zakończył. Roszczenie pieniężne zawiera zarówno odszkodowanie jak i zadośćuczynienia w kwocie 10 tyś zł, które to roszczenia są odsetkowe. Dodatkowo koszty sądowe obejmujące opłatę od pozwu, zaliczkę na opinię biegłego oraz koszty zastępstwa procesowego spowodują, że cały proces będzie bardzo kosztowny i dotkliwy dla strony, która go przegra.
Wróć do listy wpisów